Specsłużby i Jacek Sasin stały za akcją sprowadzania lewych maseczek z Chin
Po aferze z chińskimi maseczkami, kombinezonami i przyłbicami bez atestów, NIK zapowiada złożenie dziewięciu zawiadomień do prokuratury. Między innymi na Mateusza Morawieckiego, Jacka Sasina, Michała Dworczyka i byłego prezesa KGHM Marcina Chludzińskiego. Straty liczone są w setkach milionów złotych.
Za sprowadzony z Chin, częściowo bezwartościowy sprzęt medyczny przepłacono celowo nawet 10 razy. Wydano 506 milionów złotych. O procederze opowiedział inspektorom NIK podczas przesłuchania oficer specsłużb. Raport NIK mógłby służyć za gotowy scenariusz sensacyjnego filmu.
To nie spółki Skarbu Państwa wskazane przez premiera Mateusza Morawieckiego miały szukać dostawców maseczek, przyłbic i kombinezonów, których tak bardzo brakowało na początku pandemii. Gotowa listę dostawców Ministerstwo Aktywów Państwowych kierowane przez Jacka Sasina rozesłało do KGHM i Lotosu. W materiałach był nawet „gotowiec” – list e-mail do Kancelarii Premiera, w którym państwowe spółki miały opisać dostawców, produkty z Chin i ceny. Całość specakcji koordynował Jacek Sasin, który nawet nie zasięgnął rady Ministerstwa Zdrowia i Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Spółki Skarbu Państwa polecenie wykonały, chociaż ich szefowie zdawali sobie sprawę z ryzyka oraz z tego, że będzie to import materiałów medycznych bez europejskich atestów.
Lotos zlecił dostawę 100 tysięcy kombinezonów ochronnych za 1.958 tys. dolarów spółce, która wcześniej z Chin sprowadzała… kosmetyki. Były to zwykłe gadżety kosmetyczne, np. do makijażu. Spółka nie zatrudniała żadnych pracowników, jej udziałowcami były dwie osoby. Przelew wysłał do chińskiego dostawcy Lotos. Pośrednik dostał ok. 150 tys. zł prowizji.
„W czasie pandemii wystawiłam post na Facebooku, że jako spółka mamy dostęp do środków ochrony indywidualnej, typu płyny, maseczki itp.” – zeznała inspektorom NIK szefowa firmy. – Po wystawieniu postu w marcu 2020 r. na profilu prywatnym odezwał się do mnie kolega z pytaniem czy możemy dostarczyć takie środki. Nie wiem gdzie był zatrudniony, jest mężem mojej koleżanki. Nie był zainteresowany prywatnie, tylko jako firma. Nie wiem jaka to była firma. Maseczki, które były wystawione w poście, pochodziły bezpośrednio z Chin. Powiedział, że ktoś się do mnie odezwie. Odezwał się do mnie ktoś z KGHM juz na drugi dzień. Nie pamietam nazwiska. Nie doszło do zawarcia umowy z KGHM, ale doszło z Lotosem”.
Dostawę 300 tysięcy przyłbic ochronnych i 300 tysięcy jednorazowych kombinezonów Lotos zlecił spółce Quantron należącej do byłego oficera WSI Andrzeja Mikołajczyka. WSI zlikwidował w 2006 r. Antoni Macierewicz. Mikołajczyk pracował w Biurze Bezpieczeństwa kierowanym przez płk. Jana Oczkowskiego, bliskiego współpracownika szefa WSI gen. Marka Dukaczewskiego. Podczas kontroli NIK zeznał, że jego firma otrzymała od chińskiego dostawcy za swój wkład w realizację zamówienia „minimalną prowizję około kilkaset tysięcy euro”.
Równie mało konkretny podczas przesłuchań był były minister Michał Dworczyk. Na pytanie, dlaczego zlecono sprowadzanie maseczek i kombinezonów spółkom Skarbu Państwa działającym w branżach odległych od medycznej, powiedział że zlecenie dostali liderzy polskiego biznesu, zaś „nadrzędnym celem była troska o życie i zdrowie Polaków”. Sek w tym, że 410 kombinezonów ochronnych nie chroniących przed Covid przekazano personelowi medycznemu. Niektóre kombinezony były reklamowane przez szpitale ze względu na ich fatalna jakość.
Ile przepłacono? KGHM za maseczki niespełniające norm płacił od 7,98 zł za sztukę do 10,61 zł. Dla porównania – za atestowane maseczki Agencja Rozwoju Przemysłu płaciła od 1,04 zł za sztukę do 2,38 zł. Do tej pory nikt nie poniósł odpowiedzialności za tę rażącą niegospodarność. NIK zapowiada złożenie dziewięciu zawiadomień do prokuratury.
22 komentarze do “Specsłużby i Jacek Sasin stały za akcją sprowadzania lewych maseczek z Chin”