Aleksander Kwaśniewski i tajemnice jego zegarka
Na przegubie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego wypatrzyłem złoty zegarek Franck Muller z serii Sunset, na pasku z krokodylej skóry warty około 20 tys. euro. Sęk w tym. że identyczny zegarek miał być łapówką od lobbysty Marka Dochnala i dowodem na korupcję wśród polityków SLD. Czy to ten sam egzemplarz? Tylko dla Was kulisy tej zagadki, której mimo upływu wielu lat nikt nie rozwikłał.
To był przypadek. Czekałem w sali łamania „Dziennika” aż grafik zamakietuje jakiś mój tekst i z nudów wpatrywałem się w ekran komputera. Właśnie „wlewał” artykuł o Aleksandrze Kwaśniewskim i wstawiał zdjęcie. Widać na nim Kwaśniewskiego w prezydenckim samolocie jak wraca 7 grudnia 2004 r. z Ukrainy do Polski. Wtedy fotoreporter Witold Rozbicki zrobił to zdjęcie.
Zamarłem. Byłem świeżo po lekturze ponad 100 tomów akt śledztwa w sprawie aresztowanego lobbysty Marek Dochnal. Siedziałem nad nimi tydzień. Miałem jeszcze świeżo przed oczami złoty zegarek ze szwajcarskich katalogów dołączonych do akt. Policja nie potrafiła go odnaleźć. Rewizje w domach byłego ministra skarbu Zbigniew Kaniewski i byłego barona SLD w Łodzi Andrzej Pęczak nie dały rezultatów. A właśnie ten zegarek miał być jednym z dowodów na to, że lobbysta Dochnal korumpował polityków.
– Daj zbliżenie na zegarek – poprosiłem grafika. – Wyostrz ile możesz. Jezus Maria, to złoty Franck Muller Dochnala – wrzasnąłem. Prezent dla ministra?
Choć zegarka nigdy nie odnaleziono, katowicka prokuratura oskarżyła byłego posła SLD Andrzeja Pęczaka o przyjęcie go jako „korzyści majątkowej” dla „innej osoby”. Dla kogo?
Wiosną 2004 r., gdy ważyły się losy prywatyzacji polskich elektrociepłowni i Huty Częstochowa, lobbysta Marek Dochnal postanowił wkupić się w łaski ministra skarbu. Właśnie szykowała się zmiana rządu – premiera Leszka Millera miał zastąpić Marek Belka. Nie było wiadomo, kto zostanie ministrem skarbu w nowym rządzie, ale czas naglił. „Jak będzie Belka, to będzie Zbyszek [Kaniewski]” – informował Dochnala poseł Andrzej Pęczak (rozmowa została nagrana przez ABW). 21 marca 2004 r. Dochnal spotkał się z Kaniewskim w domu Pęczaka. Prokuratura ustaliła, że spotkanie dotyczyło prywatyzacji Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin, Grupy G-8 oraz Huty Częstochowa.
„To była luźna rozmowa przy kolacji” – opowiadał KrzysztofPopenda, najbliższy współpracownik Marka Dochnala. „Prezes był poirytowany tym, że Kaniewski miał kilka dni wcześniej imieniny, a on o tym nie wiedział i na spotkanie pojechał z pustymi rękami. Później Pęczak sam przypominał o prezencie dla ministra. Ten zegarek leżał u nas chyba z miesiąc. Czekaliśmy na jakąś okazję, aby go wręczyć. O ile dobrze pamiętam, paczkę z prezentem dałem kierowcy Pęczaka”.
Czy ekskluzywny zegarek trafił do ministra Kaniewskiego? Pęczak zapewniał Dochnala, że tak, zaś Dochnal nie miał odwagi zapytać o to wprost ministra.
Podczas przesłuchania w prokuraturze Zbigniew Kaniewski zaprzeczył, aby kiedykolwiek przyjął zegarek od Andrzeja Pęczaka. Pęczak zaś w śledztwie konsekwentnie odmawiał składania wyjaśnień. W grudniu 2005 r. policjanci przeszukali dom Kaniewskiego w podłódzkich Sokolnikach; poza wizytówkami firmy Larchmont Capital Marka Dochnala niczego podejrzanego nie znaleźli.
W grudniu 2004 r. Marek Dochnal zeznał, że złoty zegarek kupił w Genewie w sklepie firmowym Francka Mullera. ”Był to zegarek mechaniczny, z żółtego złota, w kształcie tonneau, czyli miał dwa boki proste i dwa obłe, był to model Sunset, na czarnym pasku z krokodylej skóry” – zeznał Dochnal. Podczas przesłuchania dziwił się, że prokuraturę tak bardzo interesuje wątek jednego zegarka. „W środowisku, w którym się obracałem, takie upominki o nawet dziesięciokrotnie wyższej wartości, były rzeczą normalną i czystą ludzką reakcją” – powiedział śledczym. Na pytanie o swoje zarobki Dochnal odpowiedział wówczas – „milion dolarów miesięcznie”. Mimo że po zegarku ślad zaginął, zeznania lobbysty prokuratura potraktowała jako wiarygodne. Przesłuchany przez Szwajcarów Andre Glad, dyrektor jednego ze sklepów Franck Muller w Genewie, potwierdził, że zna Marka Dochnala i jego żonę Aleksandrę. Obydwoje robili w tym sklepie zakupy. Według niego rzadki model Francka Mullera został sprzedany 20 sierpnia 2002 r. Nabywczynią była Aleksandra Dochnal.
Miłośnik zegarków
„Zegarków miał od cholery złotych i nosił je, ch… wie po co?” – powiedział Józef Oleksy w szczerej rozmowie z Aleksandrem Gudzowatym. Miał na myśli Aleksandra Kwaśniewskiego. Przekonywał, że były prezydent nie jest w stanie rozliczyć się z majątku. W odpowiedzi Kwaśniewski nazwał Oleksego „ostatecznym kretynem”. Swoją kolekcją zegarków nie chciał się pochwalić. Bagatelizował sprawę. W rozmowie z Moniką Olejnik powiedział, że część z nich przekazał „bez większego zresztą smutku dla innych”.
„No wie pani, to jest tak, jak z butelkami koniaku, dostaje pani, a później nie ma pani prezentu pod ręką” – stwierdził Kwaśniewski.
„No, ale jak ktoś wyliczył, jak zegarek kosztuje, nie wiem, 50 tysięcy, to tak się oddaje, jak butelkę koniaku?” – dziwiła się Monika Olejnik.
„Ale czy pani sądzi, że ktokolwiek wręczając zegarek informuje, że on kosztuje 50 tysięcy, więc może tu zagramy w rodzaj niewiedzy czy naiwności. (…) Dziwi mnie małostkowość tych ludzi, którzy w ogóle się tym zajmują. Prezydent jest osobą, która otrzymuje jakieś tam dary, przekazuje je, mnie to w ogóle nigdy nie zajmowało”.
O tym, czy płacił podatek od darowizn, prezydent nie wspomniał. Znacznie później przypomniał sobie, że zegarek dostał w prezencie od siostry mieszkającej w Szwajcarii. Prezent za 20 tysięcy euro?
Franck Muller Kwaśniewskiego
Zegarek ze zdjęcia Aleksandra Kwaśniewskiego pokazałem kilku zegarmistrzom. Trzeba było zajrzeć do starych katalogów, bo ten model nie był już produkowany. Eksperci byli zgodni, że Kwaśniewski ma na ręku Francka Mullera z serii Sunset.
Zdecydowałem się na eksperyment. Zdjęcia różnych zegarków przesłałem do katowickiego aresztu, w którym przebywał Marek Dochnal. Lobbysta bez wahania wskazał na zdjęcie zegarka na dłoni Aleksandra Kwaśniewskiego. Nie miał najmniejszych wątpliwości – to jest ten sam model zegarka, który miał dostać minister Kaniewski.
Zdjęcie szwajcarskiego zegarka wykadrowane z większego zdjęcia zrobionego w 2004 r. prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu pokazałem byłemu posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi. Widać na nim tylko dłoń i zegarek. „Poznaje pan ten zegarek”? „Tak. To ten z aktu oskarżenia. Mam zarzut, że go przyjąłem od Dochnala” – odpowiedział spokojnie Pęczak. „Ale to nie jest zdjęcie z akt sprawy. Ten zegarek jest na ręce pewnego znanego polityka”. „To na pewno nie jest moja ręka” –zaprotestował Pęczak. „Nikt nie twierdzi, że pańska. Jak pan myśli, co się stało z tym zegarkiem”? „Nie wiem. Mało mnie to teraz obchodzi. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że nosi go teraz jakiś polityk prawicy”.
Pęczak wziął do ręki kolejne zdjęcie. „Aleksander Kwaśniewski, no proszę” – pokręcił głową z niedowierzaniem. Każdy zegarek firmy Franck Muller ma swój niepowtarzalny kolejny numer wybity na kopercie. Numer zegarka kupionego przez Dochnalów powinien zachować się w dokumentach szwajcarskiego sprzedawcy. Ale nikt ze śledczych nie chciał tego sprawdzać. Dochnal i Pęczak swoje odsiedzieli – prokuratura odniosła sukces.
Moja teoria jest następująca: zegarek był jak pałeczka w sztafecie. Marek Dochnal dał go swojemu asystentowi Krzysztofowi Popendzie z poleceniem przekazania w prezencie imieninowym ministrowi Zbigniewowi Kaniewskiemu. Popenda bał się zrobić to osobiście. Postanowił skorzystać z pośrednictwa posła SLD Andrzeja Pęczaka, którego doskonale znał. A ten zaniósł go Kaniewskiemu. Ten z kolei podarował zegarek z żółtego złota Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, znanemu kolekcjonerowi takich precjozów. W imponujących zbiorach byłego prezydenta są m.in. takie ekskluzywne cacka jak Daniel Roth Chronograph, Patek Philippe Ellipse, czy Jaeger Le Coultre. Do kolekcji dołączył Franck Muller.
Druga wersja jest oficjalna. Aleksander Kwaśniewski zegarek z żółtego złota dostał od siostry Małgorzaty, tylko o tym zapomniał. Którą wersję wybieracie?
wow, super ciekawe historie tu piszecie! 😀
i nie chodzi nawet o jakiekolwiek oskarżanie, a raczej o dziwną przypadłość zaniechań ze strony prokuratury czy służb
miło i przyjemnie – dzięki